"Szkoła ma wyrabiać u dzieci zmysł piękna. Wszystko, co dziatwę w szkole otacza, winno odznaczać się wyglądem estetycznym, począwszy od ogólnego wyglądu sali szkolnej, rycin i książek, a skończywszy na sprzęcie pisarskim. (...) Nauka pisania, jak każda inna, powinna kształcić i wychowywać. Ma ona ćwiczyć nietylko rękę i oko, ale kształcić także umysł, pobudzać uwagę, podniecać wolę ku dobremu, przyzwyczajać do karności i posłuszeństwa, budzić zamiłowanie do piękna, taktu, czystości i porządku, wkońcu ma wpływać na wyobraźnię i zmysł estetyczny wychowanków." Stefan Tatuch, Nauka pisma użytkowego i ozdobnego, Lwów 1927. (ortografia oryginalna)

Celem zachowania oryginalnej pisowni przedwojennej należy spodziewać się tutaj ortografii dziś uznawanej za błędną. Będzie się to zdarzać w szczególności podczas cytowania książek i podręczników. I tak na przykład: oryginalny przedwojenny zapis słowa "kaligrafia" to KALIGRAFJA.
W Skale dnia 10/4 1905
(obrazek ręcznie malowany)

Tovaros (?), 1922 I 15

6/5 1904, pisane kurrentą

Całe to moje zbieractwo zaczęło się od pięknie kaligrafowanych kartek pocztowych. Początki były bardzo niewinne: jedna kartka, potem - wciąż skromnie - następna, pojedynczo i powoli. Targ staroci, obojętny spacer, rzut okiem, następnie pierwszy antykwariat, potem kolejny, trochę przypadkiem, aż do teraz, kiedy będąc w jakimkolwiek mieście na świecie pierwsze za czym zaczynam się rozglądać to antykwariaty i pchle targi. Nie ma to nic wspólnego z kolekcjonowaniem. Nie jestem i raczej nie będę nigdy kolekcjonerem - do tego trzeba mieć niesamowite wyczucie, wiedzę i pasję (pieniądze też się przydają...). Moją zaś pasją jest pisanie samo w sobie, a kontakt z przedwojenną kaligrafią użytkową jest niezwykle dla mnie inspirujący. Niejednokrotnie jest też przeżyciem bardzo poruszającym. Kontakt z formą to jedno, ale zawsze w tę formę wpisane jest życie ludzi, których dziś już nie ma. To, co po nich zostało to m.in. te krótkie zapiski porozsiewane gdzieś po całym świecie. Te same miejsca, problemy, radości i zmartwienia... Napisane może nieco innym językiem i z całą pewnością dużo piękniejszym charakterem pisma... Nie czuję się podglądaczem ich życia... Szczerze mówiąc najbardziej interesuje mnie posiadana przez nich umiejętność pięknego pisania, ale siłą rzeczy wczytuję się czasami w treść, która choć dziś ma ponad 100 lat, rysuje na mojej twarzy żywy uśmiech, zdziwienie, zaciekawienie, ale też smutek i nostalgię...
Regularnie będę zamieszczać najpiękniejsze ze znajdywanych przeze mnie kartek. Nie będę przytaczać ich treści, a jedynie datę (o ile możliwa będzie do odczytania). Niech jedynym przekaźnikiem treści pozostanie ta przepiękna forma, która od dawna już nie jest naszym udziałem...