okładka |
Jedna z nielicznych kartek posiadających wpis. Teschen, den 9/X 1925 |
W tym przepięknie podniszczonym pamiętniku nie ma zbyt wielu wpisów. Można się ich naliczyć "aż" 6 - najstarszy z roku 1925, najmłodszy z ... 2014. Tak! Z powodu tak małej ilości zapisanych kartek, a tak dużej ilości kartek pustych zdobyłam się na odwagę (pierwszy raz!) uczynić z niego mój osobisty dziennik. Nie żebym regularnie zapisywała wydarzenia z mojego życia - niestety nie - jednak papier sam zachęca, aby po nim pisać. Nie znam lepszych niż te produkcji przedwojennej. Przeznaczone do kaligrafii (według pisowni oryginalnej tamtych czasów powinnam pisać "kaligrafji") do dziś zachowują swoje właściwości. Świetnie przyjmują atrament, nie pozwalając mu rozlewać się na boki. Dzięki temu pisanie stalówką po takim papierze to sama przyjemność. Łatwiej uzyskać linię cienką jak włos... Kwestia papieru, starych zeszytów powróci na tej stronie nie raz. Ponieważ jestem aktywnym kaligrafem jest to dla mnie sprawa kluczowa. A zatem pozwalam historii powrócić na kartki tego notatnika dokładnie po 83 latach (ostatni przedwojenny wpis jest z roku 1931). Może kiedyś ujawnię co z tego wynikło...