"Szkoła ma wyrabiać u dzieci zmysł piękna. Wszystko, co dziatwę w szkole otacza, winno odznaczać się wyglądem estetycznym, począwszy od ogólnego wyglądu sali szkolnej, rycin i książek, a skończywszy na sprzęcie pisarskim. (...) Nauka pisania, jak każda inna, powinna kształcić i wychowywać. Ma ona ćwiczyć nietylko rękę i oko, ale kształcić także umysł, pobudzać uwagę, podniecać wolę ku dobremu, przyzwyczajać do karności i posłuszeństwa, budzić zamiłowanie do piękna, taktu, czystości i porządku, wkońcu ma wpływać na wyobraźnię i zmysł estetyczny wychowanków." Stefan Tatuch, Nauka pisma użytkowego i ozdobnego, Lwów 1927. (ortografia oryginalna)

Celem zachowania oryginalnej pisowni przedwojennej należy spodziewać się tutaj ortografii dziś uznawanej za błędną. Będzie się to zdarzać w szczególności podczas cytowania książek i podręczników. I tak na przykład: oryginalny przedwojenny zapis słowa "kaligrafia" to KALIGRAFJA.
Nowy Sącz 9-V-1936 kl.VIII Gimnazjum

"Szkoła ma wyrabiać u dzieci zmysł piękna. Wszystko, co dziatwę w szkole otacza, winno odznaczać się wyglądem estetycznym, począwszy od ogólnego wyglądu sali szkolnej, rycin i książek, a skończywszy na sprzęcie pisarskim."

Tak Stefan Tatuch pisze o szkole w 1927 roku.
Uwielbiam stare szkolne zdjęcia. Uwielbiam te ławki - mogłabym wyłożyć sobie nimi całe mieszkanie. Może było ubogo, ale cóż - po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że "mniej to więcej". Co mogło rozpraszać te uczennice? Śpiew ptaków za oknem? Katarynki? Szum wiatru? Czy były od tego bardziej chaotyczne, niespokojne? Mniej skoncentrowane? 
Mogłabym tu załączyć zdjęcie współczesnej klasy, ale nie chcę nikomu sprawiać przykrości, poza tym - niestety - raczej większość z nas zna to z własnej szkolnej ławki... Co NAS mogło rozpraszać? Nie trzeba było otwierać plastikowego, wyciszającego okna. Dziesiątki tablic edukacyjnych, chaotycznych gazetek, kolorowych kredek, jeszcze bardziej kolorowych piórników, upstrzone zeszyty, setki niepotrzebnych szkolnych gadżetów i te ławki... 
Na szczęście ja tutaj nie o tym. Ja tu sobie posiedzę w ławce szkolnej, w której pochowane są kałamarze, obsadki i stalówki. Potem chwycę za tornister, którego zawartość nie przekracza wagi jego samego, a z którym będę mogła pobiec nad rzekę posłuchać ptaków, albo zatrzymam się na chwilę na rogu ulicy, aby posłuchać wesołego kataryniarza.